niedziela, 22 lutego 2015

11 rozdział

ROZDZIAŁ NIESPRAWDZONY!!!

„Skąd znasz moje imię?”

Kiedy Steve i ja wróciliśmy do domu, byliśmy pod wrażeniem tego, co wydarzyło się w restauracji. Byłam zdezorientowana, podczas gdy Steve martwił się o mnie.
- Bella, co jeśli to jakiś psychopata? - Usiadł na kanapie, idąc w jego ślady usiadłam naprzeciwko niego.
- Co on może mi zrobić? Klub jest pełen ochroniarzy, którzy mnie obserwują. - Wzruszyłam ramionami, nie pozwalając, aby strach mnie przewyższył.
- Isabella, naprawdę jesteś hazardzistką twojego życia. - Wziął moją rękę ze smutkiem patrząc mi w oczy. Tak, zdecydowanie był królową dramatu.
- Steve, nawet nie jestem zmartwiona. Nie rozumiem dlaczego robisz tyle zamieszania z tego co się stało. - Próbowałam brzmieć łagodnie, choć  miałam świadomość, że to trudne, kiedy prowadziliśmy tę rozmowę.
- Martwię się o ciebie, na miłość Boską, Bella! Kocham cię jakbyś była moją siostrą. Jeśli coś ci się stanie, umrę. - Wiedziałam, że był poważny.
- Też cię kocham misiu, ale musisz zrozumieć, że nic się nie stanie. Jestem dużą dziewczynką, wiesz. - Próbowałam wszystkiego, zażartować z tego, ale jego twarz pozostawała poważna.
- Jesteś naprawdę upartą dziewczyną. Wiesz co, idę dzisiaj z tobą do klubu, dla własnego sumienia. - Zakończył naszą rozmowę, wstał z kanapy i poszedł do swojego pokoju. Chciałam śmiać się sama do siebie z powodu jego postawy obronnej, ale właśnie z powodu tej postawy Steve był moim ulubionym facetem ever* i kochałam go do nieba i z powrotem. Kiedy godzinę później byłam ubrana, Steve był już gotowy w salonie, miał na sobie obcisły T-shirt i czarne niskie dżinsy. Wyglądał naprawdę jak ochroniarz, a ja obok niego czułam się taka mała w mojej miniaturowej beżowej sukni bez ramiączek, to było moje ubranie do klubu ze striptizem. Pomimo czarnych obcasów z tygrysim wzorem byłam jeszcze o głowę mniejsza od niego i naprawdę czułam się chroniona. Bez słowa siedzieliśmy w jego aucie i jechaliśmy do klubu. Byłam podekscytowana, chciałam się tam dostać najszybciej jak to możliwe, dowiedzieć się kim był mój tajemniczy mężczyzna, ale Steve bardzo promieniował z nerwów.
- Steve, proszę. - Westchnęłam.
- Co? Ja nic nie zrobiłem. - Warknął.
- Dokładnie. Sprawiasz, że staję się nerwowa. - Zacisnęłam pięści, które spoczywały na moich kolanach.
- Dobrze. Chcę żebyś była zdenerwowana, bo oczywiście nie jesteś świadoma bezpieczeństwa, w którym możesz być. - Odpowiedział nonszalancko.
- Zatrzymaj samochód. - Warknęłam.
- Co? - Spojrzał na mnie ze zdziwieniem, ale w dalszym ciągu prowadził.
- Powiedziałam zatrzymaj samochód albo z niego wyskoczę. - Powiedziałam przez zaciśnięte zęby chwytając klamkę.
- Bella, uspokój się, jedziemy po trasie szybkiego ruchu i możemy zginąć. - Mimo jego starań, aby brzmieć spokojnie, w jego głosie czułam panikę. Zgadza się suko, panika, to jest to, jak się czuję przez ciebie.
- Posłuchaj mnie Steve, posłuchaj uważnie. Gdy dotrzemy przed klub, odejdziesz. Nie, nie przerywaj mi. Musisz odejść albo ja to zrobię, kiedy wrócimy do domu, spakuję wszystkie moje rzeczy i pójdę mieszkać sama na ulicy. - Wściekle wypowiedziałam jednym tchem. Steve zamilkł na moje słowa. Dzięki Bogu. A jego postawa nagle przestała być irytująca. Wysiadłam z samochodu i zatrzasnęłam drzwi. Steve siedział aż weszłam do klubu i zamknęłam drzwi. Szłam przez długi, ciemny korytarz do mojej garderoby, a kiedy w końcu do niej weszłam przed lustrem był bukiet czerwonych róż. Podeszłam do róż i zobaczyłam małą karteczkę, która prawie ginęła wśród tuzina kwiatów.
Widzimy się wkrótce, piękna.
Westchnęłam wiedząc, że wkrótce zobaczę mojego tajemniczego mężczyznę i poprawiłam swój makijaż. Chwilę później jeden z ochroniarzy przyszedł do mojej garderoby i powiedział mi, że nadszedł czas na mój pokaz. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na mój dekolt, który był usłany złotymi cekinami i opuściłam garderobę. Właśnie kiedy przygotowywałam się do wspięcia na scenę i rozpoczęcia tańca, mój nazwijmy go alfonsem chwycił mnie za ramię.
- Gwiazdo dzisiaj masz prywatny pokaz, a później jesteś wolna. - Gwiazda była moim pseudonimem. W klubie nikt nie używał mojego prawdziwego imienia, każda dziewczyna miała pseudonim, więc ja też. Myślę, że nawet Joe (mój alfons) nie zna mojego prawdziwego imienia, po tylu latach pracy w klubie.
- Kim jest ten bogaty człowiek? - Śmiałam się z niego, wiedząc, że tylko bogaci ludzie mogą sobie pozwolić na prywatny taniec.
- Chciałby zostać anonimowy. Kiedy przyjdzie chciałbym żebyś przyszła do mojego biura. - Joe mrugnął do mnie i wszedł do swojego biura.  Widzisz, każda z nas musi spełnić Joe raz w miesiącu. Zwykle pieprzył dziewczyny w jego biurze, ale mam z nim układ, w którym nie ma seksu, a praca ręczna. Każda z dziewczyn nienawidziła tego biura, bo Joe nie był miły i przystojny, ale stary, śmierdzący i gruby, ale wszystkie potrzebowałyśmy pracy, a jego wymagania były jasne. Westchnęłam i poszłam na pierwsze piętro, gdzie były pokoje do prywatnego tańca. Golden Star obejmowało pokój, który był mój. Weszłam do środka, do zupełnie ciemnego pokoju.
- Dobry wieczór. Nazywam się Gwiazda. Co mogę dla ciebie zrobić? - Powiedziałam pewnie, modląc się w duchu, żeby nie był kolejnym palantem. Dzięki Bogu za ochroniarzy, którzy wyszli jak tylko weszłam i zamknęłam drzwi.
- Isabella usiądź. - Znajomy głos powiedział, zostawiając mnie w szoku.
- Skąd znasz moje imię? - Zrobiłam krok do tyłu i zderzyłam się z drzwiami.
- Historia się powtarza. - mogłam poczuć jego uśmieszek, chociaż nie mogłam zobaczyć jego twarzy w ciemności.
- Ja naprawdę nie rozumiem, co masz na myśli. - Oparłam rękę na przycisku bezpieczeństwa, który był obok.
- Połóż rękę, Isabella, to nie będzie konieczne. - Nagle usłyszałam poruszające się krzesło i zaczęły się przede mną pojawiać linie figury. Z tego co mogłam zobaczyć nie był grubym, starym mężczyzną, jak się spodziewałam, a wręcz przeciwnie, był bardzo przystojny. Tyle, ile mogłam zobaczyć to garnitur i srebrny krawat, który świecił w ciemności.
- Kim jesteś? - Teraz się bałam. Na litość Boską, mimo że był przystojny, znał moje imię.
- Nie poznajesz mojego głosu? - Powiedział przez śmiech.
- Nie. - Słaby krzyk wyszedł przez moje usta.
- Hmm, może to pomoże. - Odchrząknął, a ja milczałam.
"Focused, I'm focused, she got a body like that Iain't never seen nothing like that aha.. Like a fantasy in front of me I think that something special is going down" **
Mój oddech zatrzymał się, a ja prawie bezgłośnie wypowiedziałam jego imię.
- Justin...

*chyba nie muszę tego tłumaczyć ;)
** piosenka Justina, Confident :)

____________________________
Przepraszam za obsuwę. 
@lovely_ian89 (@agatorek29)