środa, 3 grudnia 2014

7 rozdział

#Rozdział niesprawdzony#

Steve od razu zabrał mnie do centrum handlowego. Po zaparkowaniu samochodu wzięliśmy się za ręce i weszliśmy do środka.
- Bella, mogę cię o coś zapytać? - Steve spojrzał na mnie jak szliśmy do Victoria's Secret.
- Oczywiście kochanie. Co się dzieje? - Z niepokojem spojrzałam na niego, szukając na jego twarzy jakiejkolwiek odpowiedzi.
- W sobotę mam obiad charytatywny, w którym uczestniczę, ale żadna z tych osób nie wie, że jestem gejem. Moja rodzina tam będzie, a cały wieczór jest organizowany na cześć dziadka. - Steve nigdy nie był związany z jego rodziną, z wyjątkiem dziadka, który zmarł gdy miał 15 lat.
Rodzina Steve'a nienawidziła tego, że był tak połączony ze swoim dziadkiem, który według nich był dziwnym człowiekiem, ale był bogaty. Jego dziadek chciał nam zapewnić dach nad głową, ale Steve i moje uparte dążenie samemu do celu wygrało. Potem dziadek poddał się dla nas i rozgniewał na Steve'a. On bardzo cierpiał przez lata, ale w końcu mógł się pożegnać z dziadkiem. Rodzina Steve'a nienawidziła go również ze względu na dziedzictwo jego dziadka, który miał tylko jeden warunek - dziecko Steve'a. Mieliśmy umowę, że urodzę jego dziecko, gdy będziemy mieli 30 lat i wszystko będzie w porządku.
- Oczywiście, pójdę z tobą. Czy ty naprawdę myślisz, że zostawię cię samego z tymi sępami? - Uśmiechnęłam się ściskając jego dłoń.
- Właśnie, mamy umowę. A teraz chodźmy wybrać dla ciebie sukienkę. - Pociągnął mnie w innym kierunku.
Weszliśmy do ogromnego sklepu, w którym Steve skanował wieszaki szukając idealnej sukienki. Siedziałam na ławce z uśmiechem patrząc na niego jak robił to, co naprawdę kochał. Jako gej Steve miał niesamowity smak gdy chodziło o modę. Po pewnym czasie pojawił się z piękną, długą różową suknią, która sięgała do podłogi. Przechyliłam głowę i spojrzałam na niego z uniesioną brwią.
- Isabella możemy zrobić to bez tego spojrzenia? Natychmiast idź do przymierzalni! – Wyciągnął mnie z ławki i popchnął w stronę szatni. Oczywiście sukienka leżała na mnie jak ulał, jednak czułam się jak kompletna idiotka. Później Steve wybrał buty i biżuterię dla mnie. Kiedy wszystko skończyliśmy, wyglądałam jak milion dolców, naprawdę pięknie i kobieco–zupełnie jak nie ja. Było niewiele do powiedzenia, że Steve był zachwycony moją prezencją. Od razu chwycił mnie za ramię i obrócił mnie w kółko podziwiając suknię, która spłynęła po moim ciele.
- Bella, jesteś piękna. Nie mogę się doczekać aż moja rodzina cię zobaczy. Mój brat oszaleje z zazdrości, a mój ojciec uderzy do ciebie*. – Steve uśmiechnął się nikczemnie.
- Steve przestań. – Żartobliwie uderzyłam go w ramię.
- Dlaczego? Masz świadomość, że wyglądasz jak milion dolarów. – Wskazał na moje odbicie w lustrze, a ja miałam świadomość, że miał rację.
- W każdym razie kto tam będzie? Tylko twoja rodzina? – Przechyliłam głowę, patrząc mu w oczy przez lustro.
- Będą tam niektóre gwiazdy. Wiesz, że mój ojciec jest dobrym przyjacielem matki Seleny Gomez. – Mruknął cicho, wiedząc o mojej antypatii wobec poszczególnej kobiety.
- Co? Selena Gomez? Zwariowałeś? Uderzę ją w tą brzydką psią twarz! – Wykrzyknęłam.
- Bella, proszę uspokój się i zrób to dla mnie. To jest bardzo ważne z powodu mojego dziadka, który zdecydował się przekazać część swoich pieniędzy na cele charytatywne dla dzieci w sierocińcu.
Nie mogłam odmówić jego smutnej szczenięcej minie.
- Dobrze, tylko proszę nie przyprowadzaj mnie do niej. Chcę uniknąć jej w miarę możliwości. – Potrząsnęłam moją ręką i zaczęłam zdejmować sukienkę, Steve wyszedł z przymierzalni.
Sobota przyszła nim zdążyłam się obrócić. Czułam się bardzo zdenerwowana, bo nigdy nie poznałam rodziny Steve’a, a historie jakie o nich słyszałam nie były najpiękniejsze. Steve i ja obudziliśmy się około 14, na godzinę przed miałam spotkanie u fryzjera i manikiurzystki. Po tym jak wzięłam prysznic, a Steve z jego uroczą pidżamą z króliczkami, poszedł kupić śniadanie, a ja ubrałam się w mój ulubiony dres.
….
Po wszystkich zabiegach moje ciemnobrązowe włosy były zabarwione w lekkim kolorze miodu, a długie loki spadały mi po plecach. Makijaż na mojej twarzy był niesamowity, smoky eyes* i lekka różowa szminka, która sprawiła, że moje usta wyglądały na pełniejsze. Byłam naprawdę zadowolona wynikiem całej tej sytuacji, nawet jeśli zaledwie kilka godzin temu byłam sceptycznie nastawiona do tego całego pomysłu. Steve wyglądał także świetnie w nowej fryzurze, a czarne włosy sprawiały, że jego twarz była bardziej poważna niż kiedy był sztucznym blondynem.
Oboje bardzo zadowoleni wróciliśmy do domu. Kolacja charytatywna była daleko od nas, aż dwie godziny, więc od razu udaliśmy się w drogę. Steve wyglądał gorąco w czarnym garniturze, do którego dodał srebrny krawat z elementami odcieniu różowego, jak moja sukienka. W tym momencie byłam zdumiona i nieco smutna z powodu jego orientacji seksualnej. On naprawdę wyglądał pięknie.
- Kocham cię, pięknie wyglądasz. – Pochwaliłam go.
- Dziękuję, piękna. Muszę przyznać, że wyglądasz jak z zaginionego królestwa. Jestem naprawdę dumny, że to właśnie ty jesteś moją randką dziś wieczorem. – Steve chwycił moją rękę i pocałował jej czubek z ogromnym uśmiechem na twarzy.
- Dziękuję Steve. – Moje policzki natychmiast się zaczerwieniły.
- Jesteś gotowa? – Steve przekrzywił głowę patrząc w moje oczy.
- Bardziej niż kiedykolwiek będę. – Wzięłam głęboki oddech i poszłam z nim w kierunku wyjścia z naszego domu. Piękna biała limuzyna czekała na nas przed domem. Steve jak prawdziwy dżentelmen otworzył mi drzwi, a kilka chwil później nasza limuzyna kierowała się ulicą w stronę bogatej części miasta. Próbując złagodzić zdenerwowanie, które oboje mieliśmy Steve wypełnił nasze kieliszki z szampanem.
- Za nas. – Uniósł szklankę w powietrzu i postukał w moją.
- Za nas. – Powtórzyłam przykładając szklankę do ust. Zimny płyn delikatnie zsunął się w dół mojego gardła w czarodziejski sposób rozwiązując węzeł, który powstał w żołądku. Kilka kieliszków szampana później byliśmy przed największym domem jaki kiedykolwiek widziałam.
- To jest twój dom? – Spytałam, wychodząc z samochodu podczas gdy Steve delikatnie trzymał moją dłoń.
- Technicznie to jest dom mojego dziadka, ale kiedy będę miał dziecko to będzie moje. – Uśmiechnął się szeroko.
- Wow. – Było wszystkim co mogłam powiedzieć.
- Idziemy? – Steve wskazał na duże marmurowe drzwi, przez które mogłam usłyszeć lekką muzykę. W środku było pełno ludzi. Nieznajome osoby były dookoła mnie jak ścisnęłam rękę Steve’a tak mocno, że moje palce były białe. Uchwyt Steva’ był sztywny, który również nie był normalny dla niego.
- Wszystko w porządku? – Stanęłam na palcach, bo mimo wysokich obcasów, które nosiłam na nogach nadal byłam od niego niższa, i szepnęłam mu do ucha.
- Tak. Widzisz tę kobietę w szmaragdowej sukni? – Skinął głową w stronę pani, która wyglądała jak jakaś królowa, ubrana w szmaragdową suknię, która sięgała do kolan, a jej ręce, uszy i palce były przepełnione złotem.
- Tak, kto to jest? – Spytałam cicho.
- Moja matka. – Powiedział z niesmakiem w głosie.
- Oh. – Powiedziałam cicho, patrząc na kobietę, która, kiedy trochę lepiej się jej przyjrzałam miała pewne podobieństwa z nim.
- Królowa lodu. – Westchnął i zaczął iść w jej kierunku. Byliśmy tylko kilka kroków od jego matki kiedy przystojny, młody mężczyzna zasłonił nam drogę.
- Steve to ty? – Młody człowiek zapytał, podczas gdy złośliwy uśmiech tańczył na jego ustach.
- Aaron. – Czułam jak Steve zaciska pięść.
- Bracie, jak się masz? Nie widziałem cię jakiś czas. – Aaron, oczywiście brat Steve’a powiedział z nutką drwiny w głosie. Natychmiast go nie lubiłam.
- Aaron, tylko proszę nie rób scen. – Powiedział lodowatym głosem.
- Dobra, dobra, uspokój się – Aaron podniósł ręce w obronie i spojrzał na mnie. – A kim jest ta młoda dama? Nie wierzę, że to twoja dziewczyna. Kochanie jesteś wolna dla mnie wieczorem po tym całym show? – Oczy Aarona skakały z mojego głębokiego dekoltu na usta. Natychmiast pożałowałam, że wybrałam tą sukienkę.
- Właściwie jestem jego dziewczyną i nie, nigdy nie będę dla ciebie gotowa. – Odpowiedziałam chłodno, mały uśmiech zdobił usta mojego najlepszego przyjaciela.
- Szkoda. – Aaron pochylił się, więc szepnął mi do ucha. – Bo w którąkolwiek stronę skręcisz tę historię, na końcu będziesz moja. – Przy tych słowach odwrócił się i odszedł.
- Twój brat jest palantem. – Doszłam do wniosku.
- Nie mów. – Steve przewrócił oczami.
- Steve! – Piskliwy głos przerwał naszą małą rozmowę.
- Matko. – Głos Steve’a drżał i tym razem natychmiast mogłam zauważyć jak walczył z emocjami.
- Kochanie tak się cieszę, że cię widzę. – Złapała Steve’a za ramiona, pociągnęła go w dół i pocałowała w oba policzki.
- Dlatego, że nigdy nie odpowiadałaś na moje telefony. – Steve brzmiał zimno, mimo tego wiedziałam, że walczy ze sobą.
- Nie bądź teraz zgorzkniały. To przyjęcie jest na cześć twojego ukochanego dziadka. – Powiedziała mu delikatnie, choć nie brakowało sarkazmu w jej głosie.
- Masz rację mamo. Bawmy się dobrze i na chwilę zapomnijmy o naszych różnicach. – Odpowiedział uprzejmie.
- Doskonale. Czy możesz przedstawić tę piękną dziewczynę obok ciebie? – Spojrzała na mnie, chociaż jestem pewna, że w ogóle mnie nie zauważyła.
- Mamo to jest Isabella, moja dziewczyna. – Steve oparł rękę na dolnej części moich pleców, kiedy ja podawałam rękę jego matce.
- Isabella jesteś piękna. Mam nadzieję, że mój syn jest dla ciebie miły. – Jego matka a.k.a królowa lodu uśmiechnęła się do mnie.
- On jest absolutnie doskonały. – Dostosowałam mój najlepszy „jestem w nim tak bardzo zakochana” wzrok i spojrzałam w oczy Steve’a.
- To wspaniale. Teraz, jeśli mi pozwolicie chciałabym wam przedstawić kogoś, kto również podarował milion dolarów do naszego projektu. – Mama Steve’a odwróciła się i szukała kogoś oczami po całym pomieszczeniu.
Steve i ja spojrzeliśmy na siebie i wywróciliśmy oczami, tłumiąc śmiech z powodu naszej identycznej reakcji.
- Ah, tam jest. – Piskliwy głos matki Steve’a przerwał naszą chwilę „najlepszych przyjaciół”. – Pozwólcie mi przedstawić Justina Biebera i jego dziewczynę, Selenę Gomez.
Moje ciało zamarło, podniosłam głowę, spotykając się z nikczemnym uśmiechem i gniewem w oczach mężczyzny, z którego pokoju uciekłam kilka dni temu w nadziei, że nigdy więcej ponownie go nie zobaczę.

*chodzi o to, że będzie ją podrywał
*tzw przydymione oczy, raczej każdy wie co to jest, a po angielsku brzmi lepiej ;)

___________________________________
Jak ładnie potraficie komentować jak długo nie ma rozdziału, dlaczego normalnie też nie potraficie komentować rozdziałów? Mam nadzieję, że nie ma aż tyle błędów, ale to jest pierwszy rozdział, który sama sprawdzałam.
Do następnego #MuchLove ♥

13 komentarzy:

  1. Prosze dodawaj częściej a na bazuj się na komentarzach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O mój Boże następny proszę *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. O rety :O Potrzebuję więcej! :O Ciekawa jestem, co Justin zrobi.. :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowity :')

    OdpowiedzUsuń
  5. Daj już następny proszę cię !! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. boże!!! nie mi już po prostu brakuje słów... tego nie można tak normalnie skomentować... nie da się tak... tak po prostu... nie ma słów... po prostu... genialne...

    OdpowiedzUsuń
  7. O mój Boże co zrobi Justin? :o przecież podobno oni nie są już razem!

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg. Ja chcę nn. Wgl wat te fak? Oni nie mogą być razem! Nie wiem czemu, ale mam taką "wizję", że Aaron będzie chciał ją zgwałcić, a Justin ją uratuje. Haha loolz. Dodawaj szybko nn.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny!! Czekam na kolejny! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. No to sie porobilo hahaha. Ciekawe co zrobi teraz Justin...
    Super rozdzial, czekam na nn:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Woow, znalazłam tego bloga wczoraj i muszę powiedzieć, że jest dosyć ciekawy :)
    Szkoda, że Justin wydaje się taki zimny i chamski ;// Mam nadzieję, że to się zmieni :D /Krl

    OdpowiedzUsuń